Maryla
Pietruszka chyba od urodzenia – choć wątpię, żeby pamiętała
czas przed trzecim rokiem życia – zawsze coś dziergała,
tworzyła, szyła, cerowała… Kiedy znalazła gdzieś wyrób
ręcznie wykonany, zastanawiała się, jak to jest zrobione, jak to
powstało. Po czym siadała i metodą prób i błędów wyczarowywała
podobne cudo.
Gdy
tworzy, czuje, że żyje, czuje się szczęśliwa i spełniona.
Kilkadziesiąt lat temu na swojej pasji do kreowania zbudowała
dobrze prosperujący, dochodowy biznes – produkowała z mężem
odzież. Mąż zajmował się sprzedażą, a ona tworzeniem,
projektowaniem, tym, co lubi najbardziej
Teraz
jest już wesołą emerytką, ale dzięki Bogu wraz z wiekiem jej
pasja do tworzenia nie zniknęła, Maryla zaczęła odkrywać nowe
techniki, metody kreowania cudeniek z wikliny papierowej i papieru.
Wyczarowuje rzeczy, które zaskakują i zachwycają – daje im
drugie życie. Robi biżuterię, soutache, decoupage, wyszywanie.
Żadnej techniki się nie boi, a wręcz jest to dla niej wyzwanie.
Czerpie
inspirację z mediów społecznościowych, jednak te, jak podkreśla,
nie zastąpią relacji z ludźmi. „Koło Haftu i Sztuki Użytkowej
to nasza społeczność kobiet – mówi – które podobnie jak ja
mają pasję do tworzenia. Spotykamy się, wymieniamy doświadczeniami
i uczymy od siebie, inspirujemy, bo każda z nas jest inna, każda z
nas jest wyjątkowa”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz